Bez Słońca nie wyobrażamy sobie życia na Ziemi. Jest ono źródłem wielu procesów pozwalających na prawidłowe funkcjonowanie niemalże wszystkich żywych organizmów na planecie. Jego odległość od Ziemi stanowi o porach roku, jego pojawianie się zza chmur lub też dłuższy brak powoduje wymierne szkody i/ lub korzyści w naturze. Dlatego nie można sobie wyobrazić chwili, kiedy ono zgaśnie. A przecież Słońce to gwiazda jak każda inna. Ma określony cykl życia i kiedyś nastąpi jej śmierć. I trzeba pamiętać, że będzie to wtedy, kiedy człowiek nie będzie mówił o Ziemi „dom”. Konieczność opuszczenia nie tylko planety, ale i całego Układu Słonecznego stanie się bezwzględnym warunkiem przeżycia gatunku.
I pomimo czarnego dla Ziemi scenariusza, naukowcy i badacze wciąż zachwycają samym procesem umierania najbliższej i najważniejszej dla nas gwiazdy. Ostatnio opracowano wielce prawdopodobny przebieg tego smutnego procesu.
W chwili obecnej naukowcy przekonują, że proces spalania wodoru, który jest paliwem naszej gwiazdy, jest stabilny i równomierny. Dzieje się tak od około 4 i pół miliardów lat. Kiedyś jednak nastąpi moment, w którym cały wodór zostanie spalony. To czas, kiedy ten wielki wodorowy kocioł będzie musiał wygasnąć. Ale do tego czasu jest jeszcze dużo lat. Tymczasem, kiedy już to nastąpi, nastąpi przekształcenie wodoru w hel, co nieznacznie rozszerzy atmosferę spalania w jądrze. Reakcje termojądrowe będą miały dzięki temu dodatkowy wodór. To wywoła wzrost temperatury oraz powiększenie się masy Słońca. Oznaczać to będzie nadejście apokalipsy dla życia na Ziemi. Na dotychczas Błękitnej Planecie zrobi się tak gorąco, że woda w stanie ciekłym wyparuje. To spowoduje, że atmosfera stanie się mniej przejrzysta dla promieniowania podczerwonego. Skutkiem tego będzie nasilenie się efektu cieplarnianego, a cała planeta rozgrzeje się jeszcze bardziej. W końcu będzie tu tak gorąco jak na Wenus. Życie na Ziemi ulegnie zagładzie.
Dla Słońca to jednak nie oznacza końca. Tu, po spaleniu całego wodoru, weźmie górę siła ciążenia. Obszar jądra gwiazdy zapadnie się, by ponownie wyzwolić energię grawitacyjną. Szereg konsekwencji doprowadzi Słońce do przekształcenia się w podolbrzyma. Promieniowanie zostanie zwiększone niemal dwukrotnie.
Kolejne fazy znacznie będą krótsze i coraz bardziej dynamiczne. Moc promieniowania Słońca wzrośnie niemal tysiąckrotnie, a temperatura spadnie do 3,5 tysiąca stopni. Teraz Słońce będzie świecić nie na jasnoróżowo (tak, taki kolor ma promień światła w kosmosie), lecz na ciemnoczerwono. Można sobie tylko wyobrazić, jak piękny będzie to widok. Rozszerzy się jego objętość i już będzie w fazie czerwonego olbrzyma. To czas, kiedy najbliższe planety zostaną przez niego wchłonięte, w tym niestety i Ziemia. Jądro Słońca się zapadnie, za co odpowiedzialna będzie grawitacja. Proces ten jednak szybko się skończy i już po osiągnięciu wyrównanego ciśnienia, jądro przestanie się zapadać. Teraz płonąć będzie wodorowa otoczka jądra. Temperatura osiągnięta w ten sposób doprowadzi do kolejnej reakcji termojądrowej, w której hel połączy się w węgiel i tlen. Kiedy cały hel zostanie spalony, znów weźmie prymat grawitacja.
Ostatecznie Słońce skończy jako biały karzeł wielkości mniej więcej Ziemi, który będzie miał ogromną gęstość i silną grawitację. Słońce zostanie wielką kosmiczną stertą popiołu.