„Mamy to!” – taki okrzyk usłyszymy może za kilkaset lat, a może za kilka tysięcy, odkrywając dzięki sondom egzoplanetę niemal identyczną, jak nasza Matka Ziemia. Wszystko będzie podobne: skład atmosfery niemal taki jak na Ziemi, w szczególności z odpowiednimi proporcjami i ciśnieniem tlenu i azotu, grawitacja identyczna, umiarkowane temperatury i ciekła woda, w tym słodka na lądach. Sondy dostarczą nam obrazy przepięknej zielonej roślinności i dość podobnie wyglądających zwierząt. Nawet będzie odizolowana wysepka, na której można by założyć bazę. Idealne miejsce na przynajmniej turystyczny raj oferujący astrosafari.
Ale potem przyjdzie zimny prysznic. Człowiek w obecnej formie nigdy nie postawi tam swojej stopy, to zbyt niebezpieczne. Nieznane, ale jednak – z racji tego, że powstałe w podobnych do ziemskich warunkach – kompatybilne przynajmniej w części z nami bakterie i wirusy stanowiłyby śmiertelne zagrożenie. Mimo mnóstwa kolonii na planetach, jak by się zdawać mogło, niezdatnych do życia, zamieszkanie przez ludzi na planecie podobnej do Ziemi może stać się śmiertelnie dla ludzi niebezpieczne.
Ten lęk towarzyszy ludzkości od początku podróży kosmicznych. Astronauci z misji Apollo wracający z Księżyca zawsze musieli przechodzić kwarantannę, aby zapewnić, że nie zarażą nas jakimiś kosmicznymi bakteriami, czy wirusami. To był pic na wodę, bowiem komory w których astronauci odbywali te kwarantanny, nie były szczelne. Ale fakt, że na praktycznie sterylnym Księżycu zagrożenia nie ma, nie oznacza to, że nie ma go nigdzie.
Na Ziemi znamy przypadki bakterii zdolnych przeżyć w warunkach ekstremalnych. Na stacji kosmicznej ISS odkrywane są bakterie, które przeżywają w kosmicznej przestrzeni. Na poważnie traktowane są teorie, że niektóre bakterie i wirusy trafiły do nas na kometach z kosmosu. Więcej, niektórzy twierdzą wręcz, że życie na Ziemię dotarło z kosmosu. Ludzie wyewoluowali z bakterii.
Oznacza to, że na niektórych obiektach nawet w naszym Układzie Słonecznym pod powierzchnią obiegających Słońce globów, zwłaszcza, jeśli występuje woda w stanie ciekłym ogrzewana przez jądra planet, czy księżyców, mogą żyć jakieś oryginalne mikroorganizmy, takie jak wirusy, czy bakterie. Typuje się np. planetę karłowatą Ceres , jowiszowy księżyc Europa. Nie wiadomo też co jest pod powierzchnia Marsa. Nie wszystkie mikroby muszą być dla ludzi szkodliwe. Część wirusów może być dla ludzi obojętna. Niektóre nowe bakterie mogą dla organizmu ludzkiego okazać się pożyteczne. Przecież bez bakterii w naszych organizmach nie bylibyśmy zdolni do trawienia niektórych pokarmów. A tak, może dzięki zarażeniu się jakąś kosmiczną bakterią uzyskamy zdolność np. do trawienia niektórych skał. Może jednak się zdarzyć, że skutki kontaktu z obcymi wirusami i bakteriami będą opłakane. Co więcej mikroorganizmy z Ziemi zabrane przez nas np. na Marsa mogą wrócić do nas w zmienionej, groźniejszej formie. W przestrzeni kosmicznej, czy na Marsie, w odmiennych warunkach, organizmy te mogą szybciej mutować. Już teraz NASA wysłała na orbitę bakterie e-coli, aby sprawdzić, czy w warunkach mikrograwitacji nie zwiększa się ich odporność na antybiotyki. Ma to pomóc w odpowiednim przygotowaniu astronautów do zagrożeń związanych z podróżami kosmicznymi.
„Marsjańska salmonella sieje spustoszenie na Florydzie. Nie reaguje na żadne antybiotyki.” Być może już w tym wieku przeczytamy taki nagłówek w mediach.