Czy bazując na tym co wiemy i obecnym rozwoju technologii, ludzkość jest w stanie w ogóle dotrzeć do choćby sąsiedniej gwiazdy? Szanse na to są minimalne, ale w teorii możemy założyć, że tak. Wiąże się to jednak z wieloma przeszkodami, które należałoby pokonać.
Po pierwsze, prędkość. Potrzebujemy nowych wydajnych napędów, bo przy obecnie stosowanych najszybszych napędach pojazdów kosmicznych, dotarcie do najbliższej gwiazdy zajęłoby nam ponad 100 tysięcy lat. Obiecujące są ostatnio eksperymentowane przez chińczyków wynalazki dotyczące napędu mikrofalowego, który może przyspieszyć nasze statki kilkakrotnie. Paliwem tego napędu jest wyłącznie prąd elektryczny, który może być produkowany przez baterie słoneczne lub małą elektrownię atomową na statku. Takie małe elektrownie są już stosowane w niektórych sondach.
Po drugie, grawitacja. Dotychczas kosmonauci we wszystkich załogowych statkach doświadczają stanu nieważkości. Nie znamy metody na stworzenie sztucznej grawitacji i jedyne co potrafimy, to wykorzystać siłę odśrodkową. Aby siła odśrodkowa na statku np. w kształcie kręcącego się pierścienia była równoważna sile ziemskiej grawitacji, statek musiałby mieć potężne rozmiary. Wydaje się, że jest to już w zasięgu naszych możliwości technicznych, ale nie finansowych. Problemem są koszty wyniesienia materiałów konstrukcyjnych rakietami na orbitę. Rozwiązaniem może być tzw. winda kosmiczna, czyli super-wytrzymała lina, po której elementy konstrukcyjne statku byłyby wciągane na orbitę. Mamy już materiały, z których taką windę można zbudować, ale problem jest natury organizacyjnej. Trzeba tą windę ustawić w takim miejscu, aby nie przeszkadzała samolotom i sztucznym satelitom Ziemi.
Po trzecie, osłona elektromagnetyczna, która chroniłaby nas przed promieniowaniem słonecznym i kosmicznym, przed którym chroni nas pole elektromagnetyczne Ziemi. Możliwe są co najmniej dwa rozwiązania. Albo statek będzie miał odpowiednie osłony, np. ołowiane, albo z materii organicznej, albo statek będzie wytwarzał pole elektromagnetyczne. Jest to do zrobienia.
Po czwarte, nawet przy najbardziej zaawansowanych już znanych napędach, podróż do najbliższej gwiazdy trwać będzie dziesiątki, jeśli nie setki pokoleń. Na statek trafi kilku pionierów. Do najbliższej gwiazdy, dolecieć może gęsto zaludniona metropolia. Do tego potrzeba całej infrastruktury podtrzymującej życie, zapewniającej wodę, powietrze, ale także wyżywienie. Należałoby w rzeczywistości stworzyć infrastrukturę mini państwa, z polami uprawnymi, miejscem do mieszkania, produkcji np. ubrań, zapasowych części statku. Być może statek powinien być wyposażony w ministatki bezzałogowe, które po drodze zbierałyby niezbędne zasoby materiałów.
Technicznie wydaje się to możliwe, ale mimo wszystko, na tyle kosztowne, że nawet gdyby cała ludzkość się zjednoczyła, wymagałoby to tak dużego poświęcenia, że raczej się na to nie zdecydujemy.